Metoda małych kroczków: Jak skutecznie przystąpić do zmian w życiu
To, jak adaptujemy się do nowych sytuacji, wynika w dużym stopniu z tego, w jakim domu rodzinnym wyrośliśmy i jakie panowały w nim wzorce. Stąd też u jednych problem zmian jest nader trudny, u innych wręcz łatwy i sprawiający ogromną frajdę. Ale – co pociesza i łączy nas w jedność, psychologowie znaleźli na to sposób – metoda małych kroczków.
Zmiany – i te drobne i te znaczące – są wpisane w proces zwany życiem. Nie unikniemy ich, dlatego też warto je zaakceptować, bo to przynosi ulgę, a tym samym energię.
Są ludzie, którzy uwielbiają zmiany. Wynika to najczęściej ze wzorców, w jakich dorastali i z jakich czerpali wzór. Te wszystkie aspekty z przeszłości przeplatają się z tym, co jest dzisiaj w ich życiu i co sprawia. Na zmiany jesteśmy skazani – są po prostu nie do uniknięcia, a nasz stosunek do nich to wypadkowa indywidualnego podejścia i determinacji najbliższego otoczenia. Jak udowodnili badaniami naukowcy – aż 40% zależne jest od otoczenia. Jak to się w nas objawia? Jeśli nasi znajomi akceptują pewną sytuację, co popierają słusznymi argumentami – to nasz opór automatycznie się zmniejsza. Rozważamy za i przeciw i dochodzimy do wniosku, który nas najczęściej zaskakuje, acz pozytywnie.
Każdy na zmiany reaguje indywidualnie.
Jednak – należy od razu podkreślić – jeśli znajomi w otoczeniu często zmieniają pracę, czytają kilka książek naraz, czy ciągle imają się innej aktywności fizycznej, to wcale nie znaczy, że i ty musisz. Absolutnie. U osób mających trudności z adaptacją czegoś nowego automatycznie pojawia się obawa, strach i wątpliwości. Strach przed zmianą pociąga za sobą stres, a to utrata bezpieczeństwa, naszego bezpieczeństwa. Dlatego nie dziwmy się jeśli nasz mózg zareaguje chęcią „walki lub ucieczki”. Najczęściej jest to odruch niewspółmierny z rzeczywistym bodźcem, więc nasze obawy są jak najbardziej uzasadnione. Jednak ratunkiem jest wywodząca się z filozofii japońskiej metoda małych kroczków. Jej zasadnicza koncepcja opiera się na stałym poszukiwaniu nawet najdrobniejszych udoskonaleń, by właśnie ta małe wpłynęły na te późniejsze, duże. To ciągły rozwój. Zmiany wprowadzasz powoli, ale stopniowo i poniekąd swoim tempem, nie gwałtownie, ale systematycznie. Wedle zasady „na wszystko jest odpowiedni czas, nie wszystko na raz, a krok po kroku, słowo, po słowie”.
Dobrym przykładem jest choćby nauka pływania. Najpierw powoli wchodzisz do wody, oswajasz się z nią, dopasowujesz do temperatury, czujesz jak cię otula i stopniowo zaczynasz się w niej zanurzać. Wszystko z łagodnością i wyrozumiałością w stosunku do siebie i do własnego poczucia bezpieczeństwa. I choć owa nauka idzie ci raz lepiej, raz gorzej, to cię cieszy. Dlaczego? Bo widzisz efekty.
Zmiany w życiu należy wprowadzać małymi krokami i stale obserwować skutki. Tu pojawia się spostrzeżenie psychologa Kaizena, który uważa, że najistotniejszy jest pierwszy krok, który powinien być najprostszy z możliwych. Chcesz zacząć biegać, kup sobie sportowe buty biegowe. Chcesz zacząć dbać o cerę, kup sobie serum pełne cudotwórczych składników i pilnuj systematyczności w pielęgnacji. Marzysz o byciu mistrzem gotowania – kup sobie nowe, kolorowe przybory kuchenne, które będziesz musiała wykorzystywać. Wiele zależy od tego pierwszego kroku, od pierwszej decyzji, a potem… od ciebie i twojego działania. Takie „mało-kroczkowe” podejście sprawi, że nie zniechęcisz się, a wprost przeciwnie – zmobilizujesz się. Takie podejście daje wiarę i poczucie sensu. Taka inspiracja magnetyzuje, ciekawi i przykuwa uwagę. Ale wszystko ma swoje źródło w tym pierwszym kroczku, jaki zrobisz.
Zmiany dobrze zaczynać od tych stosunkowo najmniej kosztownych. Małe sukcesy po drodze motywują do kolejnych zmian i kolejnych kroków, duże porażki już na początku mogą zniechęcić do robienia czegokolwiek. Zatrzymują i zastawiasz się, czy jest sens i czy to w ogóle słuszne, a to najgorsze co się może przytrafić. Dlatego warto powoli, acz swoim tempem stawiać krok po kroku i dążyć do własnych celów.
Kontekst zmian
Są zmiany wywołane naszą wewnętrzną potrzebą, ale i takie, co do których zostajemy zmuszeni. Choćby nagła diagnoza lekarska, czy zaskakujące pismo z Urzędu, wobec którego nasza reakcja najczęściej jest niezależną od nas. Jest podyktowana okolicznością i przymusem. Niektórzy nazywają ją „narzuconą z góry”. Ma ona pewne etapy – fazę szoku, zaprzeczenia, depresji i dopiero na końcu odbicie. Na metodę małych kroków przychodzi czas w fazie akceptacji i odbijania się od tego, co nas spotkało. Małym krokami trzeba zacząć od nowa meblować nasze życie, co pomaga i pozwala się oswoić z czymś nagłym, acz koniecznym.
Czy warto się przywiązywać do tego, co znane i pewne? Czy warto się usztywniać wobec wszelkich zmian, czy choćby myśli o owych zmianach? Dobrze jest dać sobie przyzwolenie na wyjście ze strefy komfortu, jaką sobie wybudowaliśmy. Życie ciągle ewoluuje, narzuca konieczne zmiany, do których musimy i dostosować się i z nimi żyć. Dlatego warto swoje podejście zmienić na myślenie pozytywne. Ty się też rozwijasz, uczysz się nowych rzeczy, ciągle – wbrew metryce – dojrzewasz.
Życie narzuca nam wyzwania, a te pokazują, czy mamy w sobie nastawienie na rozwój, czy raczej na stałość. Osoby nastawione na rozwój stale widzą szansy na doskonalenie, na podnoszenie własnych umiejętności, czy kwalifikacji. Są jednak i tacy, którzy nie wychodzą poza swój poziom inteligencji, chęci, czy choćby ciekawości. Bronią się. Mają swój ustalony rytm codzienności, który daje im poczucie bezpieczeństwa i stałości. Jednak w nagłych sytuacjach gubią się i nie potrafią sobie poradzić. Są zaznajomione z bezradnością i poczuciem nie sprawczości. Dla nich metoda małych kroczków prowadzących do zmian stanowi ratunek. Warto zachować w sobie otwartość i małą iskrę ciekawości. Nie obawiać się eksperymentowania. Znaleźć odwagę ponad siebie, zaskoczyć samego siebie. Zaskoczyć, ale i dać sobie tym samym satysfakcję oraz dumę, że się udało. Że – mi – się – udało.
Agnieszka Kusiak – https://www.instagram.com/aga.kusi/
Dodaj komentarz