Od demonów nie uciekniesz – A.E.Bellini – recenzja
Tę książkę trudno zakwalifikować, czy wsunąć do jednej tylko szafki z działem typowo literackim. Wymyka się dramatowi, nie pasuje do erotyki, nijak ma się do obyczajowości. To hybryda wszystkiego po trochu przerobiona na nowo. Jest tu miłość i żałoba, jest ból i śmiech często podlany słonymi łzami. Jest cienka linia między jawą, a snem. „Od demonów nie uciekniesz” jest właśnie takim trwaniem pomiędzy, pomiędzy tym, co tu zwiesz życiem, a tym, co egzystuje równolegle, co jest ulotne, piękne acz niedostępne. Nie wiesz co wybrać i co jest prawdą. Wszystko straciło sens.
Lorenzo Molletti to ktoś, kto zasmakował i doświadczył wszystkiego. Kochał i był kochany, ale miłość odeszła. Została depresja i wieczne pytania biegające po głowie, dlaczego? Lorenzo to artysta malarz. Po sracie rodziców opuszcza rodzinne strony i osiada w Rzymie, gdzie zaczyna studia. Wspomnienia nadal atakują, ogarnia go smutek i samotność, z której wyrywają go znajomi. Trafia do „Klubu Bez Nazwy” i od tej pory nic już nie jest takie, jak było. Pojawiają się alkohol, przypadkowe kobiety i wyłudzany seks w obskurnych często miejscach. Pojawiają się niewytłumaczalne zwidy po środkach odurzających. Są inne przestrzenie, demony i miejsca. I z każdym dniem jest tego więcej i więcej. Lorenzo wchodzi do innego wymiaru osobowości. Przez życie popadł w depresję.
O swoich przeżyciach i traumach zwierza się psychoterapeutce. Skrupulatnie melduje się w gabinecie i mówi i mówi. Jak jeszcze nigdy nikomu. Pomiędzy opowieściami, a raczej epizodami z przeszłości, padają pytania, na które odpowiada i jednocześnie wątpi. Nagle otrzymuje obraz sam siebie.
Historia kojarzy się z rozpiętym płótnem na blejtramie i artystą stojącym przed nim z pędzlem w ręku, który zastanawia się nad rozmieszczeniem własnych wizji. Tych jeszcze nie ma, ale nadejdą. Muza artyzmu nigdy nie zawodzi.
Postrzegając powieść nieco przewrotnie wyznam, że „Od demonów…” jest książką o nijakich, młodych ludziach na krawędzi życia. O ludziach zagubionych, którzy wstydzą się przyznać do samotności i do ciszy, jak się często wokół nich rozsiada. Wręcz się jej boją. Mogę nawet powiedzieć, że z braku pomysłów na siebie sięgają po to, co zakazane, bo kuszące. Nie boją się nadużywać wszystkiego. Używki pozwalały im nie widzieć własnego rozsypującego się życia. Nie potrafili znieść codzienności.
Ciekawa, czasem zaskakująca. Taka jest powieść Bellini, która wodzi czytelnika za nos. Jest tu wiele fantastyki i wizji niemających nic wspólnego z trzeźwością, ale to triki pisarskie zastosowane dla złapania czytającego w sieć. Jesteś artystą, który owe wizje maluje w sobie od nowa. I choć to powieść, która szybko zniknie z pamięci, to warto wsadzić w nią nos, by oderwać się choć na chwilę od swojej – poważnej – rzeczywistości.
Agnieszka Kusiak – https://www.facebook.com/agnieszka.kusiak.94
Dodaj komentarz