Nie rozpamiętuj tego, co wymaga zapomnienia

Nie rozpamiętuj tego, co wymaga zapomnienia

Nie rozpamiętuj tego, co wymaga zapomnienia.
Oczyść umysł i rusz do przodu. Rusz, by żyć tu i teraz.

Profesor Susan Nolen-Hoeksema napisała „Epidemia ponurych myśli to choroba, na którą kobiety zapadają częściej niż mężczyźni”. Dlaczego? Czyżby umysły kobiet były aż tak wrażliwe? Czyżby to nasza psychika odgrywała tu istotną rolę? Jak to jest, że ponure myśli szybciej pętają kobiety, podczas gdy męskie oczy i myśli nawet nie krążą koło nich?

Nie trzeba być medykiem ani filozofem, by wiedzieć, że kobiety mają wiele tematów do analizy, a do tego są bardziej emocjonalne. Analiza najczęściej odbywa się w umyśle, co nie zawsze jest pożądane. Natrętne myśli wałkowane cały czas sprawiają, że omamiony umysł, zmęczony, zaczyna podsuwać złe rozwiązania. Zatraca się właściwy obraz, a słowa, jakie kiedyś padły zmieniają znaczenie. Zbyt długie rozpamiętywanie przeinacza sens i tracimy z oczu to, co istotne. Nie żyjemy tu i teraz. Tkwimy w przeszłości z ciężką głową pełną niepotrzebnych myśli.

Sami sobie zakładamy pętlę stopniowo zaciskającą się na naszym umyśle.

Nie mamy świadomości, że ponure myśli coraz bardziej wciągają i pochłaniają. To jak ruchome piaski, z których częstokroć samemu nie sposób się uratować. Kiedy ludzie tkwią w szponach rozpamiętywania, dochodzą do wniosków, które według nich są nader ważne, zwłaszcza jeśli dotyczą własnego życia i siebie samego. Takim osobom wydaje się, że postrzeganie z dystansu tego, co było kiedyś daje właściwy obraz. Jednak, jak wynika z badań profesor Nolen, rozpamiętywanie powoduje widzenie tunelowe. Głowa skupia się tylko na tym, co w życiu idzie nam nie tak. Widzimy wszystko w szaro-burych barwach, które przygnębiają. Spada motywacja do wszelkiej aktywności, nie widzimy nic pozytywnego i usilnie zmuszamy się do analiz zapychając głowę, a siebie ściągając na dno.

Jak poradzić sobie z takim błędnym kołem?

Propozycji jest wiele, a kluczowym słowem jest satysfakcjonująca aktywność. Badania potwierdzają, że nawet kilkuminutowe odwrócenie uwagi od rozpamiętywania poprawia nastrój i przerywa błędne koło permanentnych analiz. Umysł wybija się z ciągu, bo znajduje sobie inne pole wymagające koncentracji. Wielu pomaga aktywność fizyczna (jakakolwiek). Bieganie, spacery, tenis, wiosłowanie, czy jakikolwiek inny rodzaj sportu daje zastrzyk energii. Dobrze jest co jakiś czas zmieniać coś w tej naszej aktywności, by nie popaść w rutynę. Powtarzalność sprawi, że umysł będzie wracał natrętnymi myślami do tego, do czego nie powinien. Warto uatrakcyjniać coś, zmieniać, próbować czegoś nowego. Taka terapia powoduje pozytywne skutki, które – nie oszukujmy się – są za darmo. Wystarczy trochę chęci i dobre nastawienie do siebie.

Bądź dla siebie czuły, bo jak nie ty, to kto?
Szanuj siebie samego. Chciej dla siebie tego, co najlepsze i żyj.
Tak zwyczajnie lekko żyj.

Są i rady dla tych, którym zdrowie nie pozwala na aktywność fizyczną. Można i powinno się mieć własne hobby, jakieś zainteresowanie, coś, co będzie nam sprawiało radość. Może to być coś banalnego, wręcz trywialnego, co absolutnie nie ma znaczenia. Chodzi o sam fakt, że nam to sprawia przyjemność, że możemy o tym z kimś porozmawiać, zająć głowę i siebie.

Warto spróbować wyrwać się ze swojej strefy komfortu. Coś zmienić, nawet drobnostkę. Załóż zegarek na tej ręce, na której na co dzień go nie nosisz. Załóż pierścionek na inny palec. Do pracy idź inną niż zwykle drogą. Pomaluj sobie usta szminką, o której dawno zapomniałaś. Przepakuj się do torebki, która do dziś ma metkę, a którą kupiłaś mając dobry humor. Zmień coś na zewnątrz, a zmiana zajdzie i wewnątrz.

Profesor Susan zaleca też rozpraszacze i najlepiej, gdyby obejmowały zarówno aktywność, jak i skupienie. Jak podkreśla, aktywność fizyczna przynosi efekt biochemiczny, który pozytywnie wpływa na nastrój i procesy myślowe, uwalniając noradrenalinę czy serotoninę. Czyli znaczenie trudniej wychodzi rozpamiętywanie, gdy ciało trzeba ruszać i jednocześnie skupiać się na tym, co się robi.

Angażując się w coś, leczymy siebie. Pomagamy sobie, co odczuć można natychmiast. Zajęcie ciała i umysłu czymś sprawia, że efekt jest natychmiastowy i nie musisz czekać na skutki działania leków, jakie pewnie sam sobie dawkujesz. Odłóż suplementy i skup się na lekarstwie, jakie jest dostępne za darmo. Skup się na sobie, na aktywnym zajęciu i baw się tym. Nie rozliczaj sam siebie z tego, czy coś co robisz i co ci pomaga nie jest aby dziecinne. To nie ma znaczenie. Liczą się skutki, bo te mają wielkie znaczenie.

Gdy jakieś miejsce lub pomieszczenie działa na ciebie przygnębiająco i wiąże się z niechcianą przeszłością – zmień coś. Przestaw stolik, zmień obrazki na ścianie, w ramkach wymień zdjęcia, kup świeczki o kontrastowych kolorach, posprzątaj to, co od dawna się o to prosi. Pozmieniaj ułożenie mebli i rzeczy i od razu poczujesz inność w sobie. Poczujesz lekkość, a co ważne – zaczniesz to miejsce lubić od nowa.

Zamknij to, co było.

Postaw kropkę i rusz do przodu. Bagaż ciężkich myśli maglowanych w głowie blokuje, dlatego zadaj sam sobie pytanie, czy warto? Czy czarne myśli mają zawładnąć świadomością? Pozwolisz im na to?

Nie przeczę, czasem rozpamiętywanie jest wskazane. Perspektywa spojrzenia z dystansu podsuwa czasem inne wyjście, czy podjęcie innej decyzji. Ale na tym ma się skończyć. Rozpamiętywanie nie może niszczyć dobrego nastroju, czy zaburzać teraźniejszości. Nie może przejąć na tobą kontroli.

Niektórzy potrzebują ucieczki w modlitwę czy medytację. Każdy musi sam zdecydować, gdzie znajduje się jego indywidualna strefa uzdrawiająca. Nic na siłę. Warto bowiem walczyć o siebie. O siebie i o swoje zdrowie – gra warta wysokich stawek.

Warto czasem się uzewnętrznić i porozmawiać z bliskimi. Słowa wypowiedziane na głos mogą okazać się być śmieszne. Pomogą uzmysłowić nam, czy faktycznie to problem, czy nie, czy warto rozpamiętywać i samego siebie skazywać na izolację myślową? Rozmowa może bardzo pomóc. Druga osoba postrzega nasz problem ze swojej strony, co zapewne pomoże w szukaniu nieco innego rozwiązania niż to, jakie się samemu narzuca. Podaj komuś dłoń, a zostaniesz wyrwany z chorobowej pętli.

Obecny świat jest dla wielu zbyt szybki, zbyt chaotyczny i rozkrzyczany.

Stajemy się innymi ludźmi aniżeli byliśmy kiedyś, a dopasowując się do obecnych, czasów nie zawsze czujemy się komfortowo i dobrze. Unikamy mówienia o sobie, bo nie wypada. Unikamy tych, którzy nas irytują i co wymaga poświęcenia czasu. Nie patrzymy ludziom w twarze, unikamy ludzi i sami siebie w pewien sposób skazujemy na izolację. Umyka nam to, co dobre, głowy zapychamy niepotrzebnymi myślami i to najczęściej czarnymi. Zaburza się obraz rzeczywistości.

Zapytaj sam siebie, czy chcesz się dopasować do szablonu, jaki jest narzucany?
Nie musisz tryskać sztuczną radością. Nie musisz niczego udawać i nie musisz się siebie wstydzić – ani siebie, ani swoich myśli.

Pamiętaj – tylko odważni mają w sobie siłę, by rozmawiać o problemach.
Warto spróbować.

Agnieszka Kusiak https://www.instagram.com/aga.kusi/

Share this post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *