Szkarłatna litera – Nathaniel Hawthorne – recenzja

Szkarłatna litera – Nathaniel Hawthorne – recenzja

Czas zwalnia, jakby niewidzialna ręka przetrzymywała wskazówki zegara. Zmienia się atmosfera, zapachy i odczucia. Boli cię serce od ludzkich niegodziwości i ich poniżania. Jesteś zamknięta w ciemni i czekasz na wyjście, na to wyrzucenie siebie i dziecka na ludzkie spojrzenia, osądy i pogardę. Na ich „rzucanie kamieniami” w ciebie, bo przecież jesteś przeklęta. Dopuściłaś się grzechu, Hester Prynne – szepcze opętany gniewem lud. Snuje się ich syk jadowitych języków, każdy prze do przodu, bo chce widzieć.
Aż otwierają się wrota. Jeden krok, drugi…


Ale co ona ma na piersi? – pyta jeden drugiego. Co to jest?
To litera „A” wycięta z delikatnej czerwonej tkaniny, obdziergana misternym haftem i ozdobiona fantazyjnymi zawijasami złotej nici. To precyzyjnie wykonana ozdoba stroju winowajczyni. I co nie umknie żadnej plotkarze, zdradza ona zręczność i szeroką, acz gustowną wyobraźnię tej, co go wykonała. Ta litera rzuca wokół refleksy światła. Ma moc zaklęcia, pozbawiającego winowajczynię wszelkich zwyczajnych relacji z pozostałą częścią rodzaju ludzkiego i zamykającego ją w pewnej przeznaczonej tylko dla niej sferze. Izoluje ją, bo ów symbol, jak stygmat, widać od razu.

Każda z kresek litery „A” ma dokładnie trzy i jedna czwarta cala długości. Zapytasz, czy to ozdobny element stroju? Szybko odpowiem – przyłóż do serca, do piersi, a poczujesz „niemalże fizyczne odczucie palącego gorąca, jakby litera ta nie była z czerwonego materiału, a z rozgrzanego czerwonego żelaza”.

Ta litera jest ci przeznaczona. Czujesz wręcz jej ciężar na piersi. I pewnie coś byś sobie zrobiła, by uciąć to zhańbione od teraz życie, ale jest ona. Córka. Niewinne, małe dziecko, które musisz wychować. Jest ta Perełka, której dałaś życie. I choć nigdy nie ujawnisz jej ojca, to dla niej żyjesz, tylko dla niej. Dla siebie chyba nie warto, myślisz. Ojciec tej kruszyny to twoja tajemnica i stąd ta kara. Dopuściłaś się Hester nierządu w małżeństwie. Masz bękarta.

Wdech dla złapania jasności umysłu, wydech. Wdech, by nie upaść od nadmiaru cierpienia w sobie, wydech. Wdech i dasz radę – ze wszystkim. I zdzierasz z siebie tą szkarłatną literę, ciskasz pod nogi. Lecz Perełka patrzy wrogo. To nie ty, mamusiu – mówi jej wzrok. Nie ty. Bez litery jesteś inna, niby wolna, lecz jakaś słaba. Jesteś wolna, lecz to kosztuje i przerasta cię i z trwogą sięgasz po ten odrzucony materiał i umieszczasz go na właściwym sobie miejscu.

Tak wygląda zarys i jednocześnie początek „Szkarłatnej litery” Nathaniel`a Hawthorne`a. Czytasz z ciekawością, zatrwożeniem i jakimś gniewem milczenia w sobie. Dawkujesz sobie słowa i czekasz aż osiądą w tobie, by móc je poczuć. Czytasz o przeklętej przez ludzi i wyklętej przez kościół kobiecie, która poczuła czym jest miłość, i która się tej miłości poddała. Lecz, wbrew temu, co mówią ludzie, nie żałuje tego. Jest dziecko, jest wspomnienie i on. Bo ojciec Perełki żyje pośród społeczności. W ciszy ciemnego pokoju przeżywa katusze, zadaje sobie ból i pogardza sobą.

Ale gdy ich oczy spotykają się gdzieś w przelocie…
Gdy serce nadal bije i czuje – i twoje i jego… Kochasz, nadal, bez pretensji. Kochasz po swojemu i tą miłość w sobie pielęgnujesz, bo jest twoja.
Czujesz w sobie strwożone bicie serca. Z każdą wyczytaną stroną coraz bardziej stajesz się Hester Prynne. Wnikasz w jej skórę i w nią całą. Nie dowierzasz emocjom, jakie biorą cię we władanie. Zewsząd przytłacza cię ludzka pogarda. Czytasz i dusisz się od przytłaczającej atmosfery tego miasta. Dusisz się od fałszu, który unosi się nad ludźmi, jak chmura gradowa. Nienawiść walczy z miłością, a wszystko skąpane w niebiańskim blasku. Pokłady tych uczuć buzują między sobą, kotłują lub przenikają, by czasem przemienić się w idealną miłość.

Czytasz i czujesz, że od nienawistnych spojrzeń obrastasz rdzą, która wnika we wrażliwe tkanki twojego ciała. Granica wytrzymałości przesuwa się. Zamykasz oczy. Walczysz by być obojętnym, co jest prawie niemożliwe, bo czujesz to, co Hester. I choć za autorem powtarzasz, jak mantrę, że wypełnia się los, że to przeznaczenie, że to też kara i pokuta za życia, to płaczesz.

Korozja nie osiada na duszy.
Płaczesz, bo czujesz do końca. Współczujesz…
„Na czarnym polu litera A, czerwona”.

To jest siła tej powieści. To jest jej piękno.

Agnieszka Kusiak,
#agaKUSiczyta

Share this post

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *