Jak Nie Dać się omamić: sekrety sprzedażowych manipulacji odsłania Daniel Jończyk
Nie pozwól zrobić sobie wody z mózgu przebiegłemu sprzedawcy lub fałszywemu przyjacielowi
Żyjemy w czasach wszech panoszącej się konsumpcji. Zarówno ogólne badania rynkowe, jak i te bardziej szczegółowe dotyczące poszczególnych branż, wskazują na to, że stajemy się coraz zamożniejsi. W sklepach często sięgamy po drogie rzeczy, często nawet luksusowe, a co cen codziennie robionych zakupów nie przykładamy wagi. Wyznacznikiem staje się hasło – stać mnie, to płacę. Szybko jednak nadmienię – nie wszyscy. Patrząc okiem postronnego obserwatora, tak zwanego „szarego z tłumu przeciętnych”, na pierwszy rzut oka dostrzec możemy przedział wiekowy każdej z grup. I tej zamożnej i tej nowobogackiej, która jeszcze nie umie zarządzać swoimi finansami, bo szybko się ich dorobiła. Ciekawie też kupują biedniejsi, którzy nie potrafią podjąć decyzji.
Przyglądanie się zachowaniu ludzi przy zakupach jest najlepszym seansem handlowym, co udowadnia autor „Sprzedażowych sztuk walki”, Daniel Jończyk. Sprzedawca w jednym z salonów jubilerskich, który większość dnia spędza za sprytnie skonstruowaną „wyspą” z biżuterią. Klienci od wejścia chodząc po jej zewnętrznej, zataczają krąg, by na końcu wrócić do punktu startu. Sama ich obserwacja wiele o nich mówi, zwłaszcza, gdy przychodzą z towarzystwem, czyli „doradzaczami”. Wtedy to się zaczyna…
Każdy kupujący jest inny, jak i każdy sprzedający. Nie ma dwóch takich samych osób, nie poruszając tematów gustu, czy tego, co się lubi. Jednak podczas transakcji kupna – sprzedaży na pewnym poziomie wszystko musi współgrać. I co się zaczyna dziać? Sprzedawca „urabia” naszego nieświadomego klienta. Powoli i taktycznie, bez presji. Psychologicznie go podchodzi, a ma to przećwiczone, ba, wyuczone.
Techniki manipulacyjne, czy zasady stawiania poszczególnych kroczków w tym zawodzie nie są mu obce. Można pokusić się o stwierdzenie – dzięki twoim pieniądzom zyskujesz asekuranta podczas wspinaczki na dwutysięcznik. Im wyżej, tym bardziej się o ciebie troszczy. Im drożej, tym pewniej. Im drożej, tym dumniej, bo wizualizacja samego siebie w hierarchii znajomych rośnie wraz z każdą minutą. Kupno równa się korzyść – tak myślą obie strony. I nie ma znaczenia czy nabywasz auto, biżuterię, czy dobry pakiet usług kredytowych, który też zapewni dobrobyt.
Kupno – to się liczy. I pieniądze – nawet, jeśli ich nie ma.
I tu wkracza autor, Daniel Jończyk. Ujawnia techniki manipulacji i perswazji. Opisuje różne sytuacje, by na ich przykładzie rozjaśnić ci, amatorowi, pojmowanie owych mechanizmów i ukrytych haczyków. Mówiąc wprost, „wykłada na stół” prawdę o funkcjonowaniu rynku. Ktoś musi stracić, by ktoś zyskał – prosta zasada, acz często nieoczywista. Zapominana.
Ta książka jest niebywałym poradnikiem, leksykonem i mapą po branży handlowej. To zbiór wszystkiego tego, co niezbędne przy każdej transakcji. To publikacja, której znajomość rozjaśnia handel w całym spektrum. To coś, co każdy powinien znać. Przykłady różnych sytuacji i ludzi w nich biorących ułatwia zrozumienie tła. Bo prócz tego, co widać jest jeszcze drugi plan, co Daniel Jończyk szczególnie akcentuje. Warto stanąć nieco w tle i przyjrzeć się, zastanowić i porozmawiać ze sobą – dosłownie. Warto przemyśleć i mądrze decydować – skomplikowane? Nie, acz jak trudne w praktyce…
Gdzie tkwią tajniki sukcesu?
W rozwadze, rozsądku, umiarze i wyważeniu wszystkiego. Daniel Jończyk w „Sprzedażowych sztukach walki” kibicuje nam podczas zakupów. Ta książka jest niezbędna. To świetnie napisana, bo „po normalnemu” publikacja, która powinna być wykorzystywana każdego dnia przez każdego z nas. To też wspaniała inspiracja do obserwacji siebie i innych.
To niemal finansowa uczta dla zdrowia.
Efekt uboczny? Jest, bo musi być. Oszczędności.
E-book, który odkrywa tajniki manipulacji w sprzedaży i wyposaża czytelniczki w skuteczne narzędzia obrony, dostępny jest na stronie: https://danieljonczyk.pl/. Możesz również pobrać darmowy fragment, który z pewnością przekona Cię, jak ważne jest zadbanie o swój zakupowy dobrostan i sięgnięcie po pełną wersję książki.
Dodaj komentarz