Los, miłość i samotność – recenzja emocjonalnej podróży w powieści Nie chodź ciemną doliną Iwony Menzel
Przewrotnie zacznę od końca.
Dlaczego?
Gdy skończysz czytanie tej powieści zaczniesz się zastanawiać nad losem. Zaczniesz pytać, czy człowiek może sam o swoim losie decydować kierując się – jakby nie patrzeć – egoistycznym szczęściem? A może szczęście zależy od tak wielu wypadkowych, że nie jest możliwe? Gdzie jest ten punkt co daje radość wszystkim i każdemu z osobna? Bo niby można go znaleźć, w powieściach najczęściej, lecz w życiu los sam sobą rządzi. Człowiekiem kieruje sumienie i powinność – powinność względem rodziców, rodziny, czy kogoś bliskiego, kogo trzeba wziąć pod swoje skrzydła, kim trzeba się zaopiekować. Dla kogoś zmienić swoje życie rezygnując ze swojego…
Los ma wiele dróg, którymi zmierzamy, a czy one nam odpowiadają? Tego już człowiek nie jest w stanie przewidzieć… Życie przewrotne jest, a czas ciągle idzie do przodu. Do przodu. Do przodu… Tik Tak, krok po kroku, tik tak…
A teraz zrób sobie dzbanek pysznej kawy, bo jak zaczniesz czytać, to nie przerwiesz. Będziesz tkwić z nosem w powieści do samego końca, bo Nie chodź ciemną doliną Iwony Menzel jest powieścią pisaną przez życie. Jest tu szczęście, ale są i łzy i bezradność. Jest bycie razem, ale i samotność i cisza wokół i strach. I są słowa, których się nigdy nie powiedziało, a na które jest już za późno. Są ludzie, którzy nagle odchodzą, a którzy mieli żyć wiecznie… Pojawiają się osoby, które wprowadzają zamęt i wszystko co było dotychczas bezpieczne i pewne zaczyna się zmieniać nie zawsze na dobre. Poznajemy Agnieszkę, która jest jedynaczką wychowaną w zimnej rodzinie. Ojciec samotnik, wycofany, małomówny. Mama lekarka, pełna entuzjazmu i uznania w pracy, w domu telemaniczaka nieczuła na potrzeby dziecka i męża. Każdy jest sam w tym pięknym mieszkaniu, które nie ma w sobie nawet ciepła. Nikt nie potrafi ze sobą rozmawiać, ani okazywać sobie uczuć. Każdy sam tkwi w sobie bez słów. Agnieszka pragnie ucieczki i od nich i od tego wszystkiego. Nieświadomie gardzi rodzicami, aż do momentu, gdy tata umiera. Wtedy coś w niej pęka, oczy się otwierają, a rozum zaczyna inaczej myśleć.
Lecz Agnieszka to kobieta pełna marzeń i namiętności i to one często biorą górę nad rozsądkiem. Z drugiej strony, chce być przeciwnością swojej mamy i zbudować rodzinę inną od tej swojej. Łapie miłość nie znając jej konsekwencji, głowę chowa w chmurach iluzji i ciągle ma złudne nadzieje…
Iwona Menzel pisze o tym, jak ulotna jest granica między euforią, a realnością. Jak emocje potrafią oszukać prawdę i zaślepić umysł. Pisze o tym, jak miłość miesza w życiu, a utrata szczęścia podcina nogi i człowiek upada bez mocy. I choć powieść jest historią Agnieszki, to każdy z nas odnajdzie tu cząstkę siebie. Niektóre sytuacje będą jak lustro z naszego życia.
Nie chcę pisać o fabule, bo tą każdy pozna, lecz o tym, co ona wywołuje. Przygotuj się na cały wachlarz emocji – osoba Agnieszki czasem denerwuje swoją niedojrzałością i zaślepieniem, innym razem irytuje dziecinnością, czasem zaś kibicujesz jej jak mało kiedy. I chyba to jest magnesem owej powieści – ta mieszanka uczuć. Lecz jest tu jeszcze coś poza tekstem. Skoncentruj się poszczególnych tłach tych mnogich sytuacji, na ich wielorakich barwach i słowach, jakie padają. Jest rodzina i to co pomiędzy nią, są mężczyźni i uczucia i jest ona – ona, kobieta, dziecko z zimnego domu, które szuka siebie. To jest wielką wartością treści „Nie chodź ciemną doliną” Iwony Menzel.
Dlatego radzę – czytaj i daj się ponieść tej historii, która – muszę szybko nadmienić – w niewyjaśniony sposób wciąga. Jest radość, ale i łzy smutku. Jest szczęście pośród tłumu, ale i samotność pośród niego. Jest euforia, ale i depresja. Iwona Menzel nie oszczędzi ani ciebie, ani bohaterki, dlatego duży dzbanek kawy może nie wystarczyć. A co poniektórzy pewnie i bez pudełka chusteczek się nie obędą.
Dodaj komentarz